Leczenie

Fi Południa

//No.

Zobaczyłam Venus.

-Hej! Kontrola?

Po sprawdzeniu czy wszystko ok, powiedziałam:

-Jest dobrze. Zrosły się.

Znowu poszłam na zaplecze strofować swojego niematerialnego przyjaciela.

Alfa Południa, Epsilon, **Admin**

/Baniu nie jest Fi i tej rangi nie dostanie. DAJMONY to NIEMATERIALNE wyobrażenia w głowie! Można z nimi gadać, ale nie je dotykać! Pozatem dla innych są naogół niewidzialne/

Smukłe i długie łapy podążały skalnym korytarzem prowadzącym do Grot Leczenia. Gdy poczuła mokrą ziemię i do tego jeszcze zapach tych wszystkich 'miksturek' naraz omało co nie zemdlała. Tsaa. Chciałaby pomagać. Ale to nie zajęcie dla niej. Na dodstek to cale Alfowanie było jedną wielką nudą i robotą. Kiedy ostatni raz tu była... Był też Samuel. I inni. I była jej wataha. Po co ona odeszła? Po co? Pewnym siebie, dumnym i debiutanckim krokiem, z uniesioną głową weszła do pierwszej jaskini. Wciągnęła powietrze nosem... I wyczuła silną woń co najmniej kilku wilków. Ot, co! Parę kroków od niej stała szara samica, która coś sprawdzała u drugiej; kawałek dalej stał zaś biało-niebieski samiec, który gadał sam do siebie. Podeszła do zielonookiej samicy.
- Ekhem... Secretive? - zapytała.

Fi Południa

Uniosłam wzrok i zobaczyłam nieznaną mi białą wilczycę. Nieznaną na pierwszy rzut oka. Po chwili rozpoznałam w niej Alfę mojej watahy.

Jako że nigdy nie rozmawiałam z Alfą zatkało mnie.

-Ee...Tak, to ja...A o co chodzi?-zapytałam.

Zobaczyłam ja Rahul, mój Dajmon, podchodzi do Luny i gapi się na nią, jakby zobaczył 8 cud świata.

Alfa Południa, Epsilon, **Admin**

Luna pokręciła przecząco głową. Z tego, jak wyglądała jej mina można było wywnioskować, że Sec wie kim ona jest.
- To ty jesteś nową Fi Południa, nieprawdaż? - rzekła.
Postąpiła krok do przodu wymijając czarną samicę. Z niewiadomych przyczyn zaczęła też krążyć wokół zielonookiej.
- Przyszłam sprawdzić jak się tu zadomowiłaś i czy masz tu wszystko co Ci jest potrzebne. A więc? - zapytała.
Tsaaa. Musiała przecież wiedzieć, czy lekarce czegoś nie brakuję. Zagarnęła łapą powietrze i ponagliła pannę S.
- Tylko szczerze. Jakiś ziołowych naparów, leków na kaszel? - wywróciła oczyma.

Fi Południa

-Nie...Ja mam wszystko. Jak mi będzie czegoś brakowało, to powiem.

Oczywiście Rahul spojrzał na mnie z wyrzutem. Zawsze lubił przebywać w towarzystwie Alf.

Uśmiechnęłam się.