Wysokie Trawy

Dorastający, MG

I czymże to miejsce różni się od innych? Z łatwością można to dostrzec, tu trawy sięgają dwóch metrów wysokości, większość wilków nawet na dwóch łapach nie wychyli się ponad nie. Ziemia jest tu niezbyt obfita, rośnie tu tylko trawa. Sucha trawa. Gdzieniegdzie po ziemi walają się kłaczki, a trawy są połamane. Przez to tworzą tajemniczy labirynt, można go porównać do mitologicznego Labiryntu Minotaura.

Dorosły

Czoti szybko przybiegła w to skryte miejsce i zaczekała na Kanę.

Dorosły

-Czoti już jestem widziałaś ten cień to ten sam ktury był tamtego wieczora przed jamłą.-Kana kładzie się...(i mówi niewiem co mi jest ostatnio coraz częściej się kładę coś mi jest ale niewiem co?

Dorosły

-Może jesteś poprostu ostatnio zmęczona...,co...?-z lekkim niepokojem mówi Czoti. Po chwili z niewyjaśnionego powodu i ona też się kładzie.
-Doobrraa...,to bbyło dziiwne...!-Zaskoczyła się.

Dorosły

-No właśnie i niewiem coto jest!!!!!!...-Czoti czy masz jakąś tajną krójwkę bo sądze że ten cień będzie zanami chodził w krok,krok.''I nagle mówiąc krok,krok Kana zamyka oczy i tracąc przytomność nie dokańcza safojej mowy''

Dorosły

-Kana! Co ci jest, Kana!...-rozpaczliwie woła do swej koleżanki. Po chwili robi się senna, lecz szybko próbuje pokonać senność.
-Kana...-próbuje obudzić przyjaciółkę.

Dorosły

-Kana na chwlie odzyskuje przytomność i zwraca się do Czoti....''Czoti...po..pomóż...m...mi...nie..niemoge ...oddychać.-Rospaczliwie woła wilcvzyca.(póżniej znowusz traci przytomność i ostatnie wołania Kany to,Czoti....wezwij.....pomo......c...!!!!!!!

Dorosły

-Kana...-w półprzytomna Czoti woła jeszcze, lecz bez skutu.
-Co tu robić...co ro...robić!?!-rospaczliwie rozmyśla prubując cokolwiek wymyślić.
-Muszę szybko kogoś...no...znaleść! Tylko jak i...gdzie?-jest zdezorientowana sytuacją.

Dorosły

-Cień znowusz znalazł Czoti,Kane i śmiejąc się złowieszczo mówi.-(twoją jeszcze nie otkrytą siostrę uratuje,woda z przezroczystej rzeki.....,ale się śpiesz bo już nigdy nie zobaczysz Kany).Ponieważ ją innaczej porwie i mnie nikt nie powstrzyma ot tego,aja tak czy innaczej wszędzie was znajde......''A mojego imienia nigdy nie zdradze.-I wtedy zaczyna padać ciepły deszcz który powoli rozbudza Kane

Delta Wschodu

Venus wskoczyła na łąkę jednym, długiem susem, lądując przed Kaną i Czoti. Strzepała rosę z ogona, i warknęła jak to miała w zwyczaju. Tego dźwięku dochodzącego nagle z jednej ze stron, przestraszył by się chyba nawet sam duch.
-Widzę, że księżniczka poszła spać...-zaśmiała się wilczyca-Trzeba ją obudzić, chociaż deszcz chyba zrobi to za mnie.
Wtem Venus dostrzegła cień. Przymrużyła oczy, i warknęła ostrzegawczo, czekając na jego reakcję.

Gamma Północy

Zazadji wprzyleciał z wywieszonym językiem w to miejsce.Trzymał księgę ,żucił ją na ziemię.
-Co sie stało!?
Pytał
-Venus!Co tu zaszlo!Czoti!Kana!
Wołał.Zauważył cień
-Wynos sie z tąd!Zostaw je!
Warczal a piana leciała mu z pyska.Cień z niesamowitą szybkoscią przemieszczał sie z jednego miejsca na drógie.
-Wrrrrrrr...
Warczał i własna pierśa zasłaniał wilczyce.Odwrócił się do nich.
-Słyszycie mnie?Oddychajcie glęboko!
Lizna Czoti...
-Jak sie nie odsuniesz to zaraz cię rozszarpie!Wrrrr!
Skakał ,warczał szczekał...Wreszcie postac znikła...
-Słyszycie mnie?
Mysląc o wodzie wyciagnol z za futra trochę i polał pysk Kani i Czoti.
-Wyjdziecie tego!

Dorosły

Czoti pomagała obudzić Kanę, a sama odsunęła się na bok dla bezpieczeństwa.
-Mam nadzieje, że z tego wyjdzie.rozpaczliwie próbowała przyspieszyć bieg wydarzeń.
-Dzięki, Venus, pomogłas nam troczę!-Wołając przyjaźnie do koleżanki.

Gamma Północy

-Co tu sie stało?Z jakimś cieniem walczyłam...No prawie
Mówił.Nie wiedział o co chodzi.
-Coś mówił?

Delta Wschodu

Wilczyca spojrzała na Czoti.
-Taaaaaaaaa... Poradziłabym sobie z tym... Czymś. To tylko głupi cień. Co on może zrobić, skoro jest niematerialny?
Venus strzepała kurz z futra, i odeszła gdzieś dalej, by nie mieć styczności zbyt liczną grupą wilków.

Dorosły

-Muwwił...że...że yyy...mogę już...nie zozobaczyć Kakany...i...-ze strachem w głosie wilczyca jąkała się.-To dla mnie za...dużo jak...jak na jeden dzi...dzień.-i upadła na ziemię ze zmęczenia. Kana powoli wstawała.