Zatoka Rafy Koralowej

Delta Południa

Wzruszył lekko wątłymi barkami, jednocześnie wbijając spojrzenie ślepi w wodę, tal by nie wpaść w pułapkę kobiecego uroku. Ignorując oczęta Artemis oraz resztę jej doskonałości, wyciągnął łeb ku wodzie, jedną z tylnych łap odpychając się od ziemi, by w sposób jakiś znaleźć się poza zasięgiem uroku. Odważył się by rzucić tylko okiem na waderą i wystarczyła sekunda by zapadł się w rozmyślaniach. - Nie wyglądasz mi na głuchą - odparł cicho, a jego przednie łapy niemal do połowy zanurzyły się w wodzie. Czyż tak piękna istota mogłaby być skazana na przekleństwo w postaci głuchoty? Cień zdumienia gościł w ślepiach, które uparcie próbowały skupić się na powierzchni zatoki, tymczasem wilcze ciało przeszedł lekki dreszcz. Serce w piersi wybiło nową, nieznaną światu nutę.

Alfa Wschodu, **Admin, MG**

Opierasz się. Niepotrzebnie. Młoda, ponętna Alfa przejechała łapą po długich, zadbanych włosach i westchnęła. - Oczywiście. Ja, Artemis, jestem wilczycą idealną - mruknęła, jakby od niechcenia przejechawszy językiem po futerku na swoim barku, co nadało mu połysku, dopełniającego tej nadmiernej idealności Alfy Wschodu. Nie spuszczała wzroku z Jazza, chcąc zwrócic na siebie jego uwagę. W końcu to samiec. Ona czuła się w obowiązku zwracac jego uwagę. - A Ciebie.. jak zwą.. ? - spytała, podpłynąwszy do niego raz jeszcze i lekko, wolno przejeżdżając łapą po jego barku, od góry do dołu, przyglądając się posturze jego kończyny wnikliwie.

Delta Południa

Znów przez jego ciało przebiegł dreszcz, a w jego myśli pojawiły się dwa słowa. Do diabła... Zgorzkniałe serce zabiło szybciej, jakoby ciepło stopiło jego lód. Pierś przez chwilę zmieniła swą objętość, gdy samiec zaczerpnął głęboki oddech, w myślach starając wyszukać pretekst do zignorowania samicy. Była, była, była... Idealna, tylko to przyszło mu na myśl. Za idealna, przynajmniej dla niego. Nie pasowałby do niej, nie pasowałby, nie pasował... - J... - z jego gardzieli wyrwał się głos, głos, który gotów był zrobić wszystko dla tej wadery. Wszystko to za dużo... Pojawiły się w nim nowe siły, by odeprzeć ten atak słodkości i piękna. Ona jest z innej watahy, on jest szpiegiem. Cóż, nie powinna więc wiedzieć kim on jest, prawda. Z drugiej strony byłaby to wspaniała szansa by szpiegować. Ale... - Jest to informacja ściśle tajna - odparł zimno.

Alfa Wschodu, **Admin, MG**

- Ah, tak, panie J.. ? - wilczyca podpłynęła subtelnie od drugiej strony do wilka. Czy ją to obchodziło, że jest z innej watahy? Jaką ma rangę? Skądże. Po prostu lubiła to. Lubiła ich wabic, a potem zostawiac ich z niczym. Tym charakteryzowała się ta Alfa, jako że była przywódczynią najbardziej złego stada. Kto wie, może tym razem będzie inaczej? Póki co, chciała się zrelaksowac. To był sposób. Opierając się na wyższym gruncie w wodzie, wyprostowała się, a tym samym wyłoniła się z wody, do połowy mokra, będąc pysk w pysk z Jazzem. Teraz miał jej hipnotyzujące oczy tuż przed sobą. Ona wpatrywała się weń z błogim uśmiechem.

Delta Południa

Spojrzenie jego utkwiło w oczach Artemis, a Jazz zatonął w ich głębi, nieomal znikając całkowicie z tego świat. Szczęście, kłamca okrutny, pozwoliło jednak odeprzeć kolejne posunięcie ze strony samicy, bowiem ostatki lodu na jego wokoło jego serca,s twardniały, nie pozwalając się stopić. - Nachalna jesteś - uciął krótko, odpowiadając jej zimnym spojrzeniem. Czuł się jednak dziwnie, jakby jego ciało było dlań zupełnie obce, niczym marionetka w cudzych łapach. Niewiele więc ostało się w nim sił, by ignorować dłużej uderzające piękno.

Alfa Wschodu, **Admin, MG**

Ona równie krótko to rozegrała. Niemal go nie słuchając, nie zważając na to, co ma do powiedzenia, zaczęła go całowac, z wyczuciem i namiętnością w każdym drgnięciu warg. Prawdziwą przyjemnością to było. On był jej. Wiedziała to. Nie musiała go o nic pytac. Królowa jest tylko jedna. Królowej się nie sprzeciwia. Wewnątrz poczuła silną dozę ekscytacji. Łapą delikatnie przysunęła go do siebie, tym samym silniej operując językiem. Jej oczy pozostawały zamknięte. Delikatny, a jednak stanowczy ruch łapy, do którego dołączyła druga. Wyszła cała z wody w międzyczasie, napierając na niego swoim zgrabnym ciałem. Długi ogon zaczął błądzic po grzbiecie samca.

Delta Południa

Ona robiła z nim co chciała, a on najzwyczajniej nie mógł jej się sprzeciwić. Jego ciało przebiegł dreszcz, uczucie jakiego nie zaznał bardzo długo. Uczucie bezsilności, co połączone ze świadomością, że pocałunek był dla niego rozkoszą, sprawiało, że czuł się taki... beznadziejny. Był beznadziejny... Nie miał nigdy sił gdy zmierzyć się z wrogiem, jego jedyną bronią był spryt i zaskoczenie. A teraz... Mięśnie jego tylnych łap spięły się próbując wykonać jakikolwiek ruch. Wszystko na marne. Lecz, jeśli nie możesz wygrać, przekształć swą porażkę na własną korzyść... W myślach uśmiechnął się ironicznie chytrze.

Alfa Wschodu, **Admin, MG**

A ona, jak piekielne stworzonko, które nie daje dosytu, "odczepiła" się od niego i uśmiechnęła się figlarnie mu w nos. Odeszła na bok, końcem ogona smyrając go po pysku. Usiadła na boku i jak gdyby nigdy nic, zaczęła pic wodę. Spragniona? Nie, jakoś tak chciała zabic czas, zaczepnie spoglądając na Jazza co jakiś czas. Jak po tym zareaguje.. A co ją to obchodziło! Zgrabnie oblizała wargi i poruszyła uszami.

Delta Południa

On tymczasem mógł tylko bezradnie na nią spozierać, licząc, iż tego nie zauważy, i próbując odczytać intencję. Samice są... nieprzewidywalne. On, marionetka do zabaw, której teraz ktoś odciął sznurki. Czekająca w bezruchu, aż ktoś się nią zainteresuje. Jednak ta chwila uwagi ze strony Artemis była chwilą odprężenia, dającą zbawczy efekt. Była po prostu piękna, tyle rzec można. Z jego pyska dobiegło lekkie westchnienie, kiedy wszystkie przeżyte koszmary wypuściły go ze swych objęć. Nie, to nie było dobre. Nie ma miłości, nie ma rozczarowań, święta zasada, dająca jak dotąd świetne efekty. - I po co to robisz? Urokiem osobistym raczej cię nie urzekłem, więc... Co? - spytał, starając się zachowywać jak wcześniej. Jak wcześniej... To wcale nie było takie łatwe...

Fi Południa

Przyszłam tutaj i weszłam na plażę. Zwinęłam się w kłębek i czekałam na coś ciekawego. No i oczywiście na Bleach'a który jest teraz Lordem Pączkiem...

Dorosły

Znudzony Bleach wkroczył do zatoki ziewając przeciągle, po czym padł na piasek tak jak stał. Dmuchnął w zalegający orzed nim kopiec piachu, przez co niektóre ziarenka wleciały mu do nosa.
//Sorka, mamy u nas Obraz Jezusa, i trzeba było się pomodlić [link widoczny dla zalogowanych]

Fi Południa

//Sorry, będę trochę w klimacie Luny Lovegood bo se oglądam Zagrajmy W Harry Potter i Zakon Feniksa.

-Zmęczyłeś się? Przecież to nie była długa droga...-wypaliłam bez zastanowienia.-Eee...Co robimy Lordzie Pączku, bo trochę nudno...

I kolejny tekst bez myślenia. Ugh. Muszę zacząć myśleć zanim coś powiem...Choć zwykle mówię coś mądrego (a to już jej zdanie. Cholercia, za bardzo się zżyłam z Sec. Mówię do niej jako do kogoś, kto istnieje...Muszę iść do psychologa...). No nic. Wstałam, weszłam do zimnej części zatoki i usiadłam. (Nie ma to jak przenosić swoje cztery litery z miejsca na miejsce. Very Happy

)

Dorosły

-Po prostu chce mi się spać.
Po tych słowach Bleach odsunął się w cień, i zaczął kopać w piasku, a kiedy skończył położył się w powstałej dziurze. W taki upał trzeba wymyślać kolejne środki zmniejszenia temperatury swojego ciała.

Fi Południa

-A nie lepiej wejść do zimnej wody? Albo zimnej jaskini za wodospadem?

Tu wskazałam łapą na wodospad. Wstałam, usiadłam koło Bleach'a.

Dorosły

-Mnie tu wygodnie.
Wilk w typowy dla siebie sposób rozciągnął obolałe ciało, i mlasnął. Towarzystwo wilczycy zaczęło go z lekka krępować, nawet jeśli była sympatyczna... no i ładna. Chciał chwilę pobyć sam, choć ze względów grzecznościowych o tym nie wspomniał. Przygryzł nerwowo wargę, szukając tematu.
-Jak tam Venus? Kiedy wyjdzie?